środa, 13 lutego 2013

Popsute sanki



W pewnej małej wiosce otoczonej górami i lasami żyła sobie dziewczynka. Na imię miała Paulinka. Miała rude włosy, piegi i wieczne rumieńce. To nie była zwykła dziewczynka. Miała ona szczególny dar rozumienia innych. Często zdarzało się tak, że kiedy kogoś zobaczyła pierwszy raz w życiu wiedziała, czy jest on smutny czy wesoły, czy cieszy się czymś czy zamartwia. Dziewczynka jak mało kto potrafiła się zachwycać maleńkimi rzeczami, często niewidzialnymi dla innych zwykłych ludzi. Miała też ogromne serduszko. Pomagała wszystkim, którzy potrzebowali pomocy. Często opiekowała się swoją młodszą siostrą. Bardzo kochała swoją rodzinę oraz swojego pieska – Reksia. Piesek był biały w brązowe łaty. Dziewczynka ze swoim pupilkiem była prawie nierozłączna.

Piesek także był wyjątkowy. Wyobraźcie sobie, że Reksio jeden dzień w tygodniu umiał mówić ludzkim głosem! Jednak piesek mógł rozmawiać tylko z Paulinką. Tylko ona słyszała jego słowa.

Pewnego pięknego słonecznego, lecz zimowego dnia Paulinka wraz ze swoim ukochanym pieskiem Reksiem wybrała się na sanki. Pogoda była wymarzona do tego, aby poszaleć na śniegu zjeżdżając z górki na sankach.

Kiedy ubrała się cieplutko zawołała Reksia, wzięła sanki i udała się w stronę górki. Pewien przedsiębiorca, który mieszkał w tej samej wiosce co Paulinka postanowił nawieźć tyle piasku, aby zrobić górkę na której dzieci mogłyby przychodzić podczas zimy z sankami.

Jak zwykle uśmiechnięta dziewczynka z ochotą ruszyła z Reksiem na szczyt górki. Kiedy byli blisko usłyszeli głosy. To okoliczni niegrzeczni chłopcy zaczepiali młodszego od siebie Marcinka.

Chłopcy, którzy byli na szczycie znani byli z tego, że wykorzystywali i szantażowali młodszych i słabszych od siebie. Szarpali Marcinka, ponieważ uważali, że skoro są silniejsi to powinni sami bawić się na górce.
- Idź stąd! Nie rozumiesz, że to nasza górka?! – krzyczał Piotrek, który był najstarszy.
- Jak to wasza? Każdy może tu być! – bronił się Marcinek.
- Jak mówię nasza to nasza! Rozumiesz?! Chłopaki może mu pokażemy kto tu rządzi? – Piotrek nie odpuszczał.
Chłopcy wyrwali Marcinkowi sanki i rzucili z całej siły z górki. Na dole rosło kilka drzew, sanki uderzyły w jedno z nich. Chłopczyk szybko zbiegł na dół zobaczyć co się stało z sankami, ponieważ usłyszał odgłos uderzenia i łamanego drewna.

Paulinka z Reksiem wszystko widziała, a mając szczególny dar empatii odczuwała doskonale smutek Marcinka. Była odważna, więc podeszła do chłopców, którzy uważali się za „panów” górki.
- I co dobrego narobiliście? Myślicie, że jak jesteście starsi i silniejsi to wszystko wam wolno? Jesteście też głupsi i to dla was nie ma tu miejsca! Reksio bierz ich! – krzyknęła dziewczynka.

Posłuszny piesek nie zastanawiał się nawet chwili nad komendą pani. Od razu zaczął szarpać chłopców za nogawki, groźnie szczerzył zęby i przeraźliwie szczekał. Chłopcy przestraszyli się, że zostaną pogryzieni i uciekali ile mieli sił w dogach.
- I nie wracajcie tutaj! – krzyczała Paulinka – Dobra robota Reksio! – pochwaliła przyjaciela.

Wszystkie dzieci, które bały się wchodzić na górkę z powodu Piotrka i jego kolegów bawiły się na dole.
- Chodźcie! Wszyscy chodźcie! Nie ma już tutaj tych osiłków! – wołała dziewczynka.

Wszystkie dzieci z radością zaczęły wbiegać na górkę. Teraz mogły już spokojnie zjeżdżać na sankach, bez obaw, że ktoś będzie im dokuczał.

Reksio usłyszał płacz dochodzący z dołu górki.
- Paulinko zobacz tam na dole! – powiedział piesek.
Dziś był ten jeden wyjątkowy dzień w tygodniu, kiedy Reksio umiał mówić ludzkim głosem. Jednak jego słowa słyszała tylko Paulinka.
- To Marcin, chodźmy do niego – rzekł kudłaty przyjaciel.

Dziewczynka z pieskiem podeszła do Marcinka, który zapłakany stał nad sankami, które się dosłownie rozleciały.
- Te sanki to prezent od taty, co ja mu powiem? – żalił się załamany chłopczyk.
Reksio szepnął do Paulinki:
- Chodźmy do pana Staszka stolarza, on na pewno coś poradzi!
- Masz rację – odpowiedziała dziewczynka.
- Co? – zapytał Marcinek, który nie mógł słyszeć słów Reksia.
- Mówię, że mam pomysł – wybrnęła dziewczynka, przecież nie mogła się nikomu przyznać, że ma gadającego psa – chodźmy do zakładu stolarskiego pana Staszka, on na pewno nam pomoże!
- Ale ja go nie znam – zmartwił się Marcinek.
- Ja go znam, to bardzo miły i dobry człowiek, chodźmy! – pocieszała dziewczynka.

Marcin i Paulinka zebrali połamane części sanek, nawet Reksio wziął w pyszczek kawałek deski, po czym udali się do stolarza.

Gdy weszli do warsztatu pan Staszek zdziwił się, że ich zobaczył:
- Dzień dobry kochani! A co wy tutaj robicie? – zapytał, choć widząc co mają w rękach domyślił się o co chodzi.
- Ten Piotrek łobuz z kolegami połamali sanki Marcinkowi – powiedziała Paulinka – Reksio już ich przegonił, ale nie chcemy zostawić Marcinka bez pomocy. Może udałoby się panu coś z nimi zrobić?
- Pokażcie, co tam macie – rzekł pan Stasio.
Kiedy obejrzał dokładnie połamane sanki, zastanowił się przez chwilę i powiedział:
- Myślę, że dam radę to naprawić.
- Naprawdę? Byłbym taki szczęśliwy, gdyby się udało – z nadzieją odpowiedział Marcinek.
- Idźcie się pobawić kochani na podwórko, może ulepilibyście bałwana? A ja się zajmę sankami – zaproponował pan Stasio, a że lubił dzieci to od razu zabrał się do roboty.

Kiedy Paulinka, Reksio oraz Marcinek lepili bałwana na podwórku pan Stasio wyciął z desek nowe części do sanek. Ładnie je uformował i pięknie polakierował. Kiedy sanki były już gotowe krzyknął do dzieci:
- Chodźcie moi drodzy, już gotowe!

Gdy Marcinek zobaczył jak pięknie wyglądają sanki, które lśniły w słońcu, aż podskoczył z radości.
- Nawet jak były nowe to nie były takie piękne! – krzyknął szczęśliwy chłopiec.
- Cieszę się, że mogłem pomóc – odpowiedział stolarz.
- Pan jest najlepszy! – pochwaliła pana Staszka zadowolona Paulinka.

Dzieci wróciły na górkę i bawiły się doskonale, a do domu wracały szczęśliwe i zadowolone. Marcinek serdecznie podziękował Paulince za pomoc:
- Gdyby nie ty to nie wiem co bym zrobił. Bardzo ci dziękuję.
Chłopiec pożegnał się i skręcił w stronę swojego domu.

Dziewczynka natomiast rzekła do Reksia:
- Ty jesteś genialny! Ten pomysł z panem Stasiem był świetny! Jesteś najwspanialszym pieskiem na świecie.
Na co Reksio odparł:
- Dziękuję, a ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką.