W pewnej małej wiosce otoczonej górami i lasami żyła sobie dziewczynka. Na
imię miała Paulinka. Miała rude włosy, piegi i wieczne rumieńce. To nie była
zwykła dziewczynka. Miała ona szczególny dar rozumienia innych. Często zdarzało
się tak, że kiedy kogoś zobaczyła pierwszy raz w życiu wiedziała, czy jest on
smutny czy wesoły, czy cieszy się czymś czy zamartwia. Dziewczynka jak mało kto
potrafiła się zachwycać maleńkimi rzeczami, często niewidzialnymi dla innych
zwykłych ludzi. Miała też ogromne serduszko. Pomagała wszystkim, którzy
potrzebowali pomocy. Często opiekowała się swoją młodszą siostrą. Bardzo
kochała swoją rodzinę oraz swojego pieska – Reksia. Piesek był biały w brązowe
łaty. Dziewczynka ze swoim pupilkiem była prawie nierozłączna.
Piesek także był wyjątkowy. Wyobraźcie sobie, że Reksio jeden dzień w
tygodniu umiał mówić ludzkim głosem! Jednak piesek mógł rozmawiać tylko z
Paulinką. Tylko ona słyszała jego słowa.
Pewnego pięknego słonecznego, lecz zimowego dnia Paulinka wraz ze swoim
ukochanym pieskiem Reksiem wybrała się na sanki. Pogoda była wymarzona do tego,
aby poszaleć na śniegu zjeżdżając z górki na
sankach.
Kiedy ubrała się
cieplutko zawołała Reksia, wzięła sanki i udała się w stronę górki. Pewien
przedsiębiorca, który mieszkał w tej samej wiosce co Paulinka postanowił
nawieźć tyle piasku, aby zrobić górkę na której dzieci mogłyby przychodzić
podczas zimy z sankami.
Jak zwykle
uśmiechnięta dziewczynka z ochotą ruszyła z Reksiem na szczyt górki. Kiedy byli
blisko usłyszeli głosy. To okoliczni niegrzeczni chłopcy zaczepiali młodszego
od siebie Marcinka.
Chłopcy, którzy
byli na szczycie znani byli z tego, że wykorzystywali i szantażowali młodszych
i słabszych od siebie. Szarpali Marcinka, ponieważ uważali, że skoro są silniejsi
to powinni sami bawić się na górce.
- Idź stąd! Nie
rozumiesz, że to nasza górka?! – krzyczał Piotrek, który był najstarszy.
- Jak to wasza?
Każdy może tu być! – bronił się Marcinek.
- Jak mówię
nasza to nasza! Rozumiesz?! Chłopaki może mu pokażemy kto tu rządzi? – Piotrek
nie odpuszczał.
Chłopcy wyrwali
Marcinkowi sanki i rzucili z całej siły z górki. Na dole rosło kilka drzew,
sanki uderzyły w jedno z nich. Chłopczyk szybko zbiegł na dół zobaczyć co się
stało z sankami, ponieważ usłyszał odgłos uderzenia i łamanego drewna.
Paulinka z
Reksiem wszystko widziała, a mając szczególny dar empatii odczuwała doskonale
smutek Marcinka. Była odważna, więc podeszła do chłopców, którzy uważali się za
„panów” górki.
- I co dobrego
narobiliście? Myślicie, że jak jesteście starsi i silniejsi to wszystko wam
wolno? Jesteście też głupsi i to dla was nie ma tu miejsca! Reksio bierz ich! –
krzyknęła dziewczynka.
Posłuszny piesek
nie zastanawiał się nawet chwili nad komendą pani. Od razu zaczął szarpać
chłopców za nogawki, groźnie szczerzył zęby i przeraźliwie szczekał. Chłopcy
przestraszyli się, że zostaną pogryzieni i uciekali ile mieli sił w dogach.
- I nie
wracajcie tutaj! – krzyczała Paulinka – Dobra robota Reksio! – pochwaliła
przyjaciela.
Wszystkie
dzieci, które bały się wchodzić na górkę z powodu Piotrka i jego kolegów bawiły
się na dole.
- Chodźcie!
Wszyscy chodźcie! Nie ma już tutaj tych osiłków! – wołała dziewczynka.
Wszystkie dzieci
z radością zaczęły wbiegać na górkę. Teraz mogły już spokojnie zjeżdżać na
sankach, bez obaw, że ktoś będzie im dokuczał.
Reksio usłyszał
płacz dochodzący z dołu górki.
- Paulinko
zobacz tam na dole! – powiedział piesek.
Dziś był ten jeden
wyjątkowy dzień w tygodniu, kiedy Reksio umiał mówić ludzkim głosem. Jednak
jego słowa słyszała tylko Paulinka.
- To Marcin,
chodźmy do niego – rzekł kudłaty przyjaciel.
Dziewczynka z
pieskiem podeszła do Marcinka, który zapłakany stał nad sankami, które się
dosłownie rozleciały.
- Te sanki to
prezent od taty, co ja mu powiem? – żalił się załamany chłopczyk.
Reksio szepnął
do Paulinki:
- Chodźmy do
pana Staszka stolarza, on na pewno coś poradzi!
- Masz rację –
odpowiedziała dziewczynka.
- Co? – zapytał
Marcinek, który nie mógł słyszeć słów Reksia.
- Mówię, że mam
pomysł – wybrnęła dziewczynka, przecież nie mogła się nikomu przyznać, że ma
gadającego psa – chodźmy do zakładu stolarskiego pana Staszka, on na pewno nam
pomoże!
- Ale ja go nie
znam – zmartwił się Marcinek.
- Ja go znam, to
bardzo miły i dobry człowiek, chodźmy! – pocieszała dziewczynka.
Marcin i
Paulinka zebrali połamane części sanek, nawet Reksio wziął w pyszczek kawałek deski,
po czym udali się do stolarza.
Gdy weszli do
warsztatu pan Staszek zdziwił się, że ich zobaczył:
- Dzień dobry
kochani! A co wy tutaj robicie? – zapytał, choć widząc co mają w rękach
domyślił się o co chodzi.
- Ten Piotrek
łobuz z kolegami połamali sanki Marcinkowi – powiedziała Paulinka – Reksio już
ich przegonił, ale nie chcemy zostawić Marcinka bez pomocy. Może udałoby się
panu coś z nimi zrobić?
- Pokażcie, co
tam macie – rzekł pan Stasio.
Kiedy obejrzał
dokładnie połamane sanki, zastanowił się przez chwilę i powiedział:
- Myślę, że dam
radę to naprawić.
- Naprawdę?
Byłbym taki szczęśliwy, gdyby się udało – z nadzieją odpowiedział Marcinek.
- Idźcie się
pobawić kochani na podwórko, może ulepilibyście bałwana? A ja się zajmę sankami
– zaproponował pan Stasio, a że lubił dzieci to od razu zabrał się do roboty.
Kiedy Paulinka,
Reksio oraz Marcinek lepili bałwana na podwórku pan Stasio wyciął z desek nowe
części do sanek. Ładnie je uformował i pięknie polakierował. Kiedy sanki były
już gotowe krzyknął do dzieci:
- Chodźcie moi
drodzy, już gotowe!
Gdy Marcinek
zobaczył jak pięknie wyglądają sanki, które lśniły w słońcu, aż podskoczył z
radości.
- Nawet jak były
nowe to nie były takie piękne! – krzyknął szczęśliwy chłopiec.
- Cieszę się, że
mogłem pomóc – odpowiedział stolarz.
- Pan jest
najlepszy! – pochwaliła pana Staszka zadowolona Paulinka.
Dzieci wróciły na
górkę i bawiły się doskonale, a do domu wracały szczęśliwe i zadowolone.
Marcinek serdecznie podziękował Paulince za pomoc:
- Gdyby nie ty
to nie wiem co bym zrobił. Bardzo ci dziękuję.
Chłopiec
pożegnał się i skręcił w stronę swojego domu.
Dziewczynka
natomiast rzekła do Reksia:
- Ty jesteś
genialny! Ten pomysł z panem Stasiem był świetny! Jesteś najwspanialszym
pieskiem na świecie.
Na co Reksio
odparł:
- Dziękuję, a ty
jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
piszesz całkiem spoko Martynko K.
OdpowiedzUsuńPan Loczek
Trochę jestem zawiedziony ,że niema nowej części przygód Paulinki i jej niezwyczajnego pieska Reksia .Co Ty na to Martynko K. Nie ociągaj się !
OdpowiedzUsuńPan Loczek